Od czasu poznania Clonezilli nie bawiłem się w przeinstalowanie jakiegokolwiek systemu. Po prosty przywracam zrobiony wcześniej obraz
W kwestii Windowsa robię jedną instalację + łatki + sterowniki po czym robię obraz, żeby potem zainstalować system.
Przeinstalowanie systemu to dosyć stary obrzęd. W epoce MS-DOS i systemach na nich ściśle bazujących (95/98/ME) przy wymianie sprzętu lub pewnych zmianach w BIOSie było to niemal konieczne.
Niestety MS-DOS jest na tyle prymitywny czasem wystarczyło poprzekładać karty w slotach PCI, żeby system nie chciał się poprawnie uruchomić. Wtedy dla niego była obsługa przerwań.
Z kolei w każdym z tych systemów wystarczyło podkręcić procesor, RAM, szynę FSB lub podwyższyć mnożniki żeby system w ogóle nie zechciał startować.
Ja wam koledzy i koleżanki polecam zapoznać się z tworzeniem obrazów systemu oraz właściwie podzielić dysk na partycje.
W razie konieczności przeinstalowania systemu oszczędzi to wam kłopotu, roboty i czasu na przywrócenie sprawnego systemu.
Mały off-top:
W przypadku Linuxa w ogóle nie przeinstalowuję tej samej wersji dystrybucji. Swoje pliki trzymam na osobnej partycji na /home lub na innych pozasystemowych partycjach.
Jeżeli robię czystą instalację nowej wersji lub innej dystrybucji to tylko formatuję partycję systemową, po czym dociągam pakiety i ważne dla mnie programy pamiętają swoje ustawienia.
Danych przeglądarki i klienta pocztowego nie zmieniałem od chyba 3 lat.