Cześć. Przejdę szybko do sedna.. Wczoraj podłączyłam telefon pod ładowarkę, wiadomo, żeby naładować baterię. Niestety dioda się nie świeciła, telefon się nie ładował. Z wyczerpania baterii do 0% sam się wyłączył. Poleżał nadal podpięty pod ładowarkę 15-20 minut po czym dioda zaczęła się świecić a telefon się ładował. Po naładowaniu do 100tki odłączyłam go i używałam jak zawsze. Dzisiaj po rozładowaniu ponownie go podłączyłam, żeby ponownie naładować i tym razem po 1h dioda się nie świeciła ani telefon się nie ładował. GORZEJ.. telefon w miejscu USB baaaardzo się nagrzał- dosłownie aż parzył skórę!- a z otworu USB zaczęło śmierdzieć stopionym plastikiem (?). Więc doszłam do wniosku, że przepaliłam port USB, może coś innego?
Teraz mam trzy pytania:
1. Czy jak kupię port usb przez internet to dam radę wymienić go sama w domu? Czy spaliłam tylko port USB czy może to płyta główna siadła?
2. Jak nie w domu to czy wymienią mi to w randomowym serwisie X? Jakie mogą być koszty?
3. Czy dać sobie z tym spokój i sprzedać telefon jako uszkodzony z opisaną wyżej wadą i kupić nowy?
Dzięki!