Jest sobie i9300, który ma taką przypadłość, że w różnych losowych momentach potrafi zgubić sieć i żeby odzyskać połączenie wymagany jest restart. Gubienie zasięgu jest zupełnie losowe i nie ma związku z przemieszczaniem się czy brakiem fizycznym zasięgu sieci - dzisiaj w nocy zgubił zasięg po prostu leżąc na biurku (wieczorem zasięg był, rano już nie). Telefon był w serwisie, gdzie jedyne co zrobili to stwierdzili, że oni problemu nie widzą i tylko ponownie wygrali ostatki firmware (ostatni 4.3.x z brandem T-Mobile). Efekt - bez zmian. Na chwilę obecną gwarancja się skończyła. Wiedziony przeczuciem, że może to soft modemu, wgrałem wczoraj soft od alexandr, ale nic to nie pomogło. Zresztą, zasięg sieci jest dobry. Wczoraj również 4ozebralem telefon w celu sprawdzenia połączeń - wszystko wygląda czyściutko, nigdy nie było zalane itp. Telefon przez 2 lata używał mój tato, teraz dałem mu inny a ten służy mi jako konsola do gier, ale chciałbym, żeby ten zasięg GSM trzymał poprawnie.
Macie jakiś pomysł, jak toto uzdrowić? Zmiany softu już wypróbowane, pozostaje sprzęt. Czy jak kupię inny egzemplarz a walniętym ekranem, to jest sens przełożyć coś innego niż płyta główna (anteny?), żeby działało normalnie?
[edit]
Jeszcze jedno spostrzeżenie - zauważyłem, że telefon co jakiś czas po prostu gubi zasięg. Tak sam z siebie. Leży - i bach, nie ma zasięgu (podpiąłem Llamę pod zjawisko straty zasięgu, więc słyszę). Jak na razie, po wszystkich takich zdarzeniach zasięg odnajdywał po chwili. Ale jest to niepokojące. Dodatkowo, według logów każde z tych zdarzeń oznacza również odłączenie i ponowne podłączenie wewnętrznych kontrlolerów USB (urządzenia usb 001:001, 001:002 i 002:001). Dziwne...
Tytaptalkowane na notatniku