To już sprawa dosyć płynna bo sporo zależy od ciebie. Jako przymiarkę możesz poeksperymentować na dystrybucjach LiveCD/LiveUSB bez instalacji lub nawet postawić maszynę wirtualną.
Z takiego przeglądu popularnych dystrybucji którego mniej lub bardziej pobieżnie dokonałem. Pomijam kwestię niespecyficznych środowisk graficznych jak KDE, XFCE czy GNOME, bo to tylko interfejsy graficzne.
Debian:
W wersji stable cholernie stabilny, ale dosyć nieaktualny. W wersji testing subiektywnie bardziej stabilny od ubu i z w miarę świeżymi pakietami.
Niestety dosyć restrykcyjnie podchodzą do czystości licencyjnej do tego stopnia że nie akceptują za bardzo zastrzeżonych znaków towarowych, co tłumaczy wstawienie delikatnie zubożonego Firefoxa i Thunderbirda pod postacią Iceweasel i Icedove. Na szczęście są też repozytoria deb-multimedia i repozytoria Minta(tam też znajdziesz Firefoxa i Thunderbirda) które przybliżają braki względem Ubuntu czy innych popularnych dystrybucji.
Nadal ten sam do mnie przemawiający APT i lubiany przeze mnie menadżer pakietów Synaptic. Wsparcie społeczności raczej solidne.
Fedora:
Generalnie czysta bez sporych udziwnień. Sporo można ją rozszerzyć po dodaniu repozytorium RPM Fusion. Może trochę będzie brakować ze strony innych twórców oprogramowania.
Zarządzanie pakietami RPM odbywa się między innymi przez YUM'a lub jego ulepszenie DNF(może porzucą YUM'a), graficznie korzystałem z PackageKit ze względu na brak sensownej alternatywy.
Może serwery repozytoriów są trochę bardziej powolne(nigdy nie wysycałem całego swojego dostępnego transferu ~14.4Mbit/s, na pewno nie ciągle). Aktualizacje różnicowe są domyślnie włączone, ale podobno mają to ubić lub już ubili w wersji 22.
Nie mogę wybaczyć instalatora anaconda, który jest koszmarny po tym jak postanowili go przebudować. W skrajnym i dosyć częstym przypadku w wersji 21 potrafi bardzo długo "myśleć i rozmyślać", zwłaszcza na etapie partycjonowania.
Testowałem na maszynie wirtualnej więc nie wiem jak wygląda sprawa przełączalnej grafiki, ale nie powinno być kłopotu. Z tego samego powodu nie wypowiadam się o stabilności tego rozwiązania.
openSUSE:
Aktualnie korzystam z wersji 13.2. W Thumbleweed będącą rolling-release(ciągłą) może być trochę inaczej.
Subiektywnie bardziej stabilna od Ubuntu. Trochę bardziej pokombinowana w porównaniu do Debiana ze względu na trochę bardziej restrykcyjną politykę bezpieczeństwa lub inną filozofię. Czasem wychodzą babole.
Przykładowo miałem problem z rozwiązywaniem nazwy swojego notebooka od innych urządzeń, bo domyślnie openSUSE w starszej wersji nie rozgłaszał nazwy hosta w sieci lokalnej(mam router ustawiony jako serwer DNS dla wszystkich przyłączonych komputerów pozyskujących adresy przez DHCP). Inny przykład to VLC (chyba z dodatkowego repozytorium) który nie odtwarza płynnie video, gdzie inne odtwarzacze nie mają tego problemu.
W zasadzie zarządzanie oprogramowaniem odbywa się przez zypper'a i/lub YaST(YaST jest ogólnym konfiguratorem). Doceniam że YaST działa zarówno w środowisku Qt jak i GTK+ czy nawet TUI(nie CLI, tylko takie GUI przeniesione do CLI), co dla "laika klikacza" powinno chyba być lepsze od totalnego CLI.
Moduł konfiguratora repozytoriów jest o tyle dobry że pozwala na łatwe dodanie zewnętrznego repozytorium po prostu z listy pozyskiwanej przez serwer openSUSE(coś czego nie robił nawet Ubuntu Tweak w Ubuntu).
Za to moduł menadżera pakietów lubi robić kłopoty przy aktualizacji że coś mu nie pasi(zwłaszcza jak masz dodane dodatkowe repozytoria i paczkujący się jakoś "nie dogadali" -> u mnie rozbija się o gcc, które do szczęścia nie powinno być konieczne) i ma kilka metod rozwiązania problemów(głównie zależności). W tym miejscu PackageKit radzi sobie z tym że można żyć w błogiej nieświadomości, a i tak najważniejsze łatki bezpieczeństwa i ważnych programów zostaną pobrane.
Przełączalną grafikę udało mnie się uruchomić (mając też dodatkowe repozytorium ze sterownikami Nvidi) z pomocą pakietów Bumblebee, ale zauważyłem że pakiety Bumblebee są skojarzone z konkretnymi generacjami sterownika własnościowego. Miałem śmieszną sytuację że zaktualizowało mi Bumblebee, ale miałem wyłączoną aktualizację sterownika własnościowego(gdzie z daną wersją miałem kłopot). Obecnie mam pociągnięte aktualizację i nie dostrzegłem problemów, choć mniej niż wcześniej gram w gry.
Pakiety ogólnie są bardzo stabilne i dosyć aktualne, tak samo jest z KDE SC który jest bardzo dobrze zintegrowany z resztą systemu(do granicy "kompetencji" YaSTa).
Co dziwne serwer domyślnie pozwala na przester układu z głośników, znaczy się powyżej "70%" regulacji głośności zaczyna się "przesterowanie" czyli zwyczajne "charczenie"/"brzęczenie". Prawdopodobnie jest to kewstia konfiguracji ALSA, chociaż może to wymagać rekompilacji poprawki w module jądra, całego jądra lub poprawki w konfiguracji PulseAudio. Po prostu z tym żyję, ale chyba można znaleźć rozwiązanie problemu.
Nie proponuję Gentoo, bo uznaję ten system za system "do nauki Linuxa lub specyficznego i wąskiego zastosowania". Nie widzę sensu oswajać się z desktopowymi dystrybucjami po przesiadce z Windowsa pakując się w Gentoo, Slackware czy może Archa. Tu mam wstępne założenie że nie jest korzystne mierzyć się z dystrybucjami stworzonymi pod ich ustawienie z konsoli(czy to wynika z KISS czy bardziej złożonej ideologii). Oczywiście mogę się mylić i każdy inny może mieć odmienne zdanie na ten temat, ale te dystrybucje zostawiłbym do etapu fascynacji, gdy chociażby poruszanie się po katalogach czy ogarnięcie własnego pulpitu już daje wygodne/wygodniejsze środowisko do pracy.
Wiem że "dzieciaki" lat '90 już były "wychowywane" na Wingrozie. Jak nie przez podstawówkę, to gimnazjum, liceum albo przez rówieśników (tak o grach tu mowa). Wiem że mały odsetek obcował z MacOS i jeszcze mniejszy obcował właśnie z Linuxem na desktopie.
Nie proponuję też takich wytworów jak Puppy Linux, DSL(Damn Small Linux) czy TinyCore, dlatego że to są dystrybucję pomyślane do zastosowania ze starszym sprzetem lub dla fanaberii jako system instant-on(minimalny do błyskawicznego rozruchu). Te dystrybucje można odpalić na naprawdę leciwym sprzęcie, bo nie jest niczym dziwnym taki PuppyLinux na PIII z 128MB RAM.
Z innych propozycji, to można rozważyć różne warianty tych "kanonicznych" dystrybucji.
Przykładowo Mint jest zarówno bazujący na Ubuntu jak i na Debianie. Netrunner bazuje i na Ubuntu(wydania stabilne i "LTS") i na Archu(wydania ciągłe) z bardzo dobrą integracją z KDE(rozwijaną tutaj przez BlueSystems). CentOS jest bodajże kompilowane ze źródeł RHEL'a, a więc już nie powinien być tak samo "eksperymentalny" jak jest Fedora.
Praktycznie jest w czym wybierać i można robić to bezkarnie, nawet bez szkody dla sprzętu czy obecnego układu partycji na dysku.
Co zaś dotyczy specyficznej działki jak obsługa telefonów komórkowych. Pakiety ADB nie są jakoś trudno dostępne w repozytoriach, są poradniki jak później skonfigurować ADB. Jest całkiem dobra nakładka graficzna od naszego rodaka zwana QtADB.
Z oprogramowaniem specyficznym dla danych urządzeń jest raczej ubogo. Dotyczy to menadżerów(od producentów) jak i oprogramowania serwisowego (do flashowania).
Lukę wśród menadżerów ma podobno wypełnić m.in. KDEConnect, gdzie jego serwer jest instalowany na smartfonie z Androidem. Jak się interesowałem Samsungiem, to skromną alternatywą dla Odina wyszedł Heimdall.
Ze sterownikami MTP może być różnie, ale nie miałem problemów z trybem MTP.
Z profilami Bluetooth też może być różnie. Transfer plików nie sprawia kłopotów, A2DP powinien być ogarnięty, DUN niepotrzebny wobec tetheringu po WiFi czy przez USB. Problem z SMSami/kontaktami może zależeć od ROMu, ale głównie to jest sprawa konfiguracji obsługi Bluetooth. SAP nie brałbym pod uwagę.
Poza tym nie wiem co się tobie zawiesza. Windows? Ubuntu? W ogóle laptop?