Ponownie postanowiłem wrócić do tanich chińczyków. Kolejny na talerz poleciał MaxCom MS450. Model nienajnowszy, ale o lepszych parametrach niż następca (choć nie na 100% bo ulotki i internety nie są zdecydowane co siedzi pod nową obudową).
W pudełku ładowarka, kabelek, słuchawki, teleofn z folią na wyświetlaczu i skromna lektura.
Telefon dobrze leży w rece. Tylna klapka matowa dzieki czemu sprzęt nie ucieka z ręki. Wyświetlacz jak na IPSa przystało daje radę. Niestety dorwać szkło na taki wyświetlacz jest wyzwaniem którego jeszcze nie pokonałem. To samo dotyczy case'wó. Bateria jest bardzo dobra. Bez używania wifi i transmisji 3 dni (72 godz). Z ciągłą transmisją 1,5 dnia. (60 godz).
Obudowa wskazuje na to że konretny upadek na kant telefonu skończy sie pęknięciem szybki. Tylna klapka nie dolega idelanie u góry telefonu. Jakość rozmów na przyzwoitym poziomie. Aparat... no właśnie. 5Mega z autofocusem. Przedni 0.3M. Do selfie sie nie nada. Do utrwalania najpiękniejszych chwili wziałbym jednak jakiegoś Canona albo Fujitsu. W tym telefonie aparat zarejestruje obraz. Kolory słabo nasycone i sporo szumu przy słabszym oświetleniu.
Klawisze nawigacyjne nie są podświetlone i na pierwsze wrażenie daje spory minus ale sa to trzy przyciski. Po 2 dniach nie zauważamy problemu.
Pod klapką dual sim, (aero śmiga). Android 4.4.2. pamięć RAM 970MB. Procek dwurdzeniowy 1,2GHz. Pamieć dostępna na apki to milutkie 6,1GB. GPS jest. Łapie różnie- raz w pół minuty a drugim razem 4-5 minut.
Ogolne wrażnie to przypomnina bardzo Tracera GS4. Jednak aparat lepszy, wiecej pamieci na apki i lepiej działa GPS.
Popalcuje go jeszcze parę miesięcy i zobaczymy co zdechnie pierwsze 🙂