Coś, co do tej pory było poza zasięgiem mojej ręki, coś na co patrzyłem głodnym wzrokiem, teraz stało się moim przekleństwem. Zawsze wybór smartfona ograniczał mnie, powiedzmy, finansowo. Toteż parę lat temu mogłem sobie pozwolić na słuchawkę pokroju Galaxy Mini 2, jednocześnie z zazdrością patrząc na wszelkie recenzje czy reklamy, promujące najnowsze modele. Ostatnimi czasy mój, powiedzmy, budżet się zwiększył, toteż w mej ręce od jakiegoś czasu gości Xperia Z3, czyli smartfondobry. Jednak teraz, posiadając odpowiednie środki, chciałbym nabyć telefon jak najlepszy, jak najdroższy, jak najbardziej wydajny, jak najtrwalszy (wiem, że to się ze sobą nie pokrywa, chodzi mi o ogólny ,,naj"). Co się okazuje? Że nawet najdroższy, najbardziej topowy-flagowy model, za pół roku przestanie błyszczeć zarówno pod względem designu (dla mnie dość ważna kwestia), bo na wzór takiego S7 wyjdzie 5 podobnych Samsungów, a pod względem wydajności chwilę po premierze flagowca planuje się kolejne, o wiele bardziej wydajne. Owszem, są te ,,kombajny", wersje ,,Max", ,,Pro" i tym podobne, co mają o połowę więcej RAMu, albo mocniejszą baterię. Ale one nie są dostępne w Polsce, ba, nawet w Europie, a to dla mnie poważna przeszkoda. Boli mnie, że niezależnie ile kasy nie wydam, za rok smartfon będzie po prostu dobry, za dwa okej, a za trzy będzie reliktem przeszłości. Dlaczego? Dlaczego tak jest? Ja jestem za postępem, za kapitalizmem... Ale dlaczego zanim choćby zdążę nabyć telefon, wychodzi mnóstwo nowych, wydajniejszych, lepszych... Poza tym sam czas wspierania wiele smartfonów (2-3 lata) to też kpina. Ja rozumiem, że bez tego postępu nie mielibyśmy dzisiaj takich cacek, ale dlaczego nie można mieć flagowca przez dłużej niż rok?...