W nocy z piątku na sobotę, między godziną 00:34 a 02:56 odnalazłem bratnią duszę w Janku S. Później nie pamiętałem dlaczego. Nie pamiętałem też dlaczego w międzyczasie mój HTC 10 nurkował w ubikacji stołecznego baru Cafe Fajka, ale to właśnie zrobił.
Początkowo ekran nie właczał się wcale, ale po kilku godzinach się właczył i telefon z grubsza działa. Acz bez histerii, po jego prawej stronie pojawiło się już chyba na stałe kilka pionowych pasków. Nie działa też zupełnie łączność WiFI, a NFC włącza się okazjonalnie.
Czy w tej sytuacji remont urządzenia na części ma w ogóle sens czy już lepiej rozejrzeć się za nowym? Póki co działa, ale trudno oszacować mi, czy coś poza anteną WIFI i wyświetlaczem uległo zniszczeniu (pewnie tak).