A pomijając tą całą teorię, w praktyce nie jest przypadkiem tak, że ładowarka 1.0A może naładować baterię z max szybkością 1000mAh/godzinę, a 2.0A 2000 mAh/h? ( i z tego możemy obliczyć najszybszy czas ładowania baterii? np. bateria 2000mAh, ładowarka 1.0A = 0-100% w 2h?).
@StaG: Nie musi być tak jak piszesz. W moim przypadku jest tak że mój telefon z linii 5V pobierać prąd maksymalnie ~780 [mA], co sprawdziłem na zasilaczu laboratoryjnym. Jeżeli jest podłączony przy rozwartych pinach danych to pobiera maksymalnie ~440 [mA]. Tego jakim prądem zasilane jest ogniwo nie mam pojęcia i musiałbym przerobić ogniwo w ten sposób, żeby móc podłączyć amperomierz pomiędzy ogniwo a jego obwód zabezpieczający.
Co do statniego wyliczenia nie masz żadnych podstaw żeby, tak twierdzić. Nawet jeżeli maksymalny prąd pobierany przez urządzenie z zasilacza, to nie znasz prądu pobieranego przez ogniwo. Powtarzam ogniwo jest zasilane z telefonu, a więc to on rozdziela prąd i w nim jest tracona moc na rozdzielenie tego prądu.
Maksymalny prąd ładowania można oszacować z obserwacji czasowej oraz znajomości parametrów ogniwa.
Np. Jeżeli pojemność znamionowa ogniwa wynosi 1 [Ah] a cykl pełnego ładowania zajmuje 4 [h], to można szacować że maksymalny prąd ładowania wynosi około 250 [mA].
Ten prąd może być minimalnie większy dlatego, że blisko stanu naładowania różnica potencjałów między źródłem energii a elektrodami ogniwa jest tak niska, że nie wymusza przeływu większego prądu.
Mała uwaga: Jak zobaczysz na jednostki, których użyłeś i zobisz ich rachunek to powinieneś usykać [mA].
Amperogodziny [Ah] używa się jako jednostki pojemności ogniw i ona jest względnie stała. Względnie, bo ona może jedynie maleć wskutek procesów starzeniowych.
Natomiast liczba przy jednostce oznacza jakim prądem ciągłym może być obciążona do pełnego rozładowania 😉
@pavulon85:
W elektronice różnica między 4,35 [V] a 5 [V] jest spora, tym bardziej przy takiej skali integracji elementów. Inna sprawa że wartość tej różnicy odpowiada mniej więcej spadkowi napięcia na krzemowej diodzie prostowniczej spolaryzowanej w kierunku przewodzenia. Dla elektronika to już jest znacząca różnica 😉
W przypadku źródeł elektrochemicznych raczej marginesu się nie zostawia, bo w zdecydowanej większości przypadków dążymy do efektywnego wykorzystania źródła. Tak więc 5V można uważać za niebezpiecznie napięcie w przypadku ogniw litowych. Tym bardziej że te nie posiadają żadnych fizycznych zabezpieczeń. To raczej grozi zmianą kształtów geometrycznych ogniwa z możliwością jego rozszczelnienia.
Jedyne zabezpieczenie jakie mogło by tu mieć zastosowanie to zastosowanie jakiegoś układu elektronicznego. Dioda stabilizacyjna może się nadać, ale wprowadza dodatkową niepotrzebne stratę mocy oraz może zadziałać do określonego napięcia i prądu przez nią przepływającą.
A jeśli chodzi o sprawę historyczną:
Podwyższenie napięcia w gniazdkach o 10V było stosunkowo bezproblemowe, ale i tak spora część urządzeń uległa uszkodzeniu w skutek tej zmiany. Przyczyny tego są bardzo różne. Prawda też jest taka, że sieć elektro-energetyczna nigdy nie trzyma idealnie wszystkich parametrów i chyba wcześniej z tym bywało gorzej.
Inna sprawa. Wystarczy że majster klepka zrobi po swojemu instalację w jakimś zakładzie powiedzmy niedaleko twojego domu, to inaczej niektóre urządzenia mogą się zachowywać. Czasem tego użytkownik nawet nie odczuje, a czasem może byc tak że silniki elektryczne mogą wirować w drugim kierunki (nie pamiętam ale to się tak dzieje jeżeli 9-ta harmoniczna jest dominująca)