Dzień dobry,
Półtora tygodnia temu przydarzyła mi się dziwna i przykra w skutkach sytuacja. Mój SGS2 leżał sobie na biurku. Gdy wziąłem go do ręki i standardowo wybudziłem, połowa ekranu nie świeciła. Wiedziałem już że zepsuty jest LCD.
Następnego dnia (niedziela) pojechałem do salonu orange (gdyż w takiej sieci był on wzięty) i oddałem na naprawę w ramach gwarancji. Minęło 9 dni. Dzisiaj otrzymałem telefon od serwisu iż telefon został uszkodzony mechanicznie Z MOJEJ WINY, mianowicie powiedziano mi że pękł wyświetlacz i czy zgadzam się na naprawę go za horrendalnie wysoką kwotę 580 zł (cały telefon jest wart ~500). Oczywiście odmówiłem. Nie kłóciłem się zbytnio z serwisantem przez telefon, gdyż byłem wówczas zajęty. Urządzenie zapewne przyjdzie do salonu orange nienaprawione.
W związku z tym mam pytanie - na jakiej zasadzie serwis uznał iż jest to moja wina (ekran czysty jak łza, nie spadł mi, szanowałem go)?
Oczywiście odwołam się od decyzji serwisu do samsunga, jednak proszę o pomoc gdyż może miał ktoś podobną sytuację.