Witajcie. Wczoraj mój HTC dokończył(?) swego żywota. Po kilku miesiącach od kiedy zaczął totalnie świrować przestał działać. Otóż, w dniu wczorajszym po godzinnym ładowaniu i 20 min użytkowaniu na zewnątrz, aż +8" celsjusza, telefon wyłączył się. Wróciłem więc do domu i ochoczo go podłączyłem. I tu się zaczyna historia mrożąca prąd w kablach. Telefon po podłączeniu i włączeniu działał 10 sekund po czym się wyłączał jakby bateria była kompletnie pusta. Zrobiłem tak 2x i dałem mu spokój. Jednak moją uwagę przykuła temperatura do jakiej potrafił się rozgrzać podłączony, wyłączony telefon, nie wiem ile to mniej więcej mogło być ale myślę, że około 50"... więc sporo jak na telefon w stanie spoczynku. Wyjmowałem baterie, chłodziłem i nic. Telefon się nie włącza, a po kilku sekundach od podłączenia gaśnie pomarańczowy LED i zaczyna mrugać co kilka sekund. Niestety nie wiem czy zwyczajnie padł telefon, czy to bateria która ostatnimi czasy podczas mojego używania wytrzymywała tylko 3h (muzyka, facebook-wiadomości, 2g). Jesteście w stanie zdiagnozować czy do piekła z nim czy to może wina baterii?
Warto dodać, że poooonad rok temu telefon został zalany, ale poza kilkoma plamkami na LCD nic się z nim złego nie działo, dopiero jakieś 3-4 miesiące temu zaczął się wyłączać, wybierać numer podczas rozmowy czy działać na baterii 3h.
PS.
Byłbym zapomniał, HTC Sensation, ROM/Kernel stock, jest na gwarancji do lutego 2014 ale w związku z tym, że się nieco zmoczył raczej mogę ją wsadzić w kapcie. :-)