Witam
Jak zapewne część z Was wie, miałem ogromne szczęście wygrania Xperii Play jeszcze przed jej oficjalną polską premierą. Zamierzam Wam dzisiaj opisać pierwsze godziny z telefonem, spostrzeżenia, wrażenia i odczucia. Na recenzję przyjdzie jeszcze trochę poczekać, ale mam nadzieję, że ten krótki tekst Wam ją zrekompensuje.
Pudełko: Proste zielono-białe pudełko w którym znajdziemy: telefon, baterię, kabel usb, bazę ładowarki do gniazdka, instrukcję obsługi i słuchawki. Nie jest ono szczególnie wielkich rozmiarów, jest raczej przeciętne.
Ładowarka: Dobra, solidnie wykonana ładowarka. Baza jest niewielkich rozmiarów, więc bez problemu zmieści się w wykorzystywanym przedłużaczu. Kabel jest na tyle długi, aby swobodnie położyć telefon na stole lub wygodnie podłączyć go do komputera. Przewód ma około 1 metra długości.
Słuchawki: W środku pudełka znalazłem słuchawki Sony Ericssona (model MH610) w moim przypadku nie są one za specjalnie wygodne, bowiem słuchawki nie są jednakowej długości i przy noszeniu tylko jednej z nich zdarza się, że głośniczek samoistnie wysuwa się z ucha. Ponadto nie da się owinąć ich wokół szyi i swobodnie poruszać, bo powoduje to zsunięcie się słuchawek na ziemie. Jeśli chodzi o jakość odgrywania, to zdecydowanie nie tego się spodziewałem. Dźwięk nie jest najgorszy, ale w porównaniu z SGSem czuje się pewną różnicę jakościową. Dźwięk jest ładny, ale jednak mi nie sprawia pełnej radości.
Instrukcje: Nic czego byśmy nie wiedzieli napisane w 1231353 językach, więc nie będę się produkował 😉
Telefon: Na pierwszy rzut oka model R800i wydaję się otyłym grubasem i niestety, to wrażenie nie mija w czasie pierwszy dni obcowania z telefonem. W dodatku obudowa jest jakby „lakierowana” co powoduje, że telefon dość niepewnie leży w dłoni, a użytkownik ma podobne odczucie jakby trzymał wilgotne mydło, które w każdej chwili może wypaść z ręki (aby nie pod prysznicem 😉).
Na przedzie telefonu patrząc od góry zobaczymy: mikroskopijnych rozmiarów wcięcie na głośnik do rozmów, kamerę do wideo-rozmów, czujnik światła i czujnik zbliżeniowy. Nieco poniżej znajdziemy logo SE, a pod nim 4-calowy ekran dotykowy z silnikiem Bravia. Niestety, mając porównanie z Samsungiem Galaxy S muszę przyznać, że Super AMOLED dużo lepiej wypada pod względem jasności i widoczności w mocnym świetle dziennym. Pod wyświetlaczem znajdziemy 4 fizyczne przyciski: cofnij, domek, menu, szukaj.
Na prawej stronie telefonu znajdziemy dwa „spusty” podobne do tych z kontrolerów Playstation, między nimi znajdują się przyciski do kontroli poziomu dźwięku.
Na lewej stronie znajduje się wejście mini-usb i wejście Jack 3,5mm.
Góra telefonu to dom dla przycisku włącz/wyłącz i tylko tyle.
Na dole nie ma praktycznie nic (wcięcie służące do zdejmowania obudowy)
Tył telefonu: patrząc od góry po lewej stronie znajdziemy drugi mikrofon (ma za zadanie lepsze oddawanie naszej mowy podczas rozmowy telefonicznej), lampę błyskową (która jest mocna i bezproblemu może służyć za latarkę, nawet w najgorszych ciemnościach potrafi oświetlić drogę na 3-4 metry wprzód). Pod nią znajdziemy 5-cio mega pikselowy aparat z Exmor R, który ma ponoć poprawiać jakość zdjęć w ciemności, póki co nie odczułem tego w szczególny sposób, lecz na dokładne testy przyjdzie jeszcze czas. Na środku pleców zobaczymy srebrny napis „Xperia” a pod nim niewielkich rozmiarów logo SE. Pod napisem Xperia na lewej krawędzi telefonu znajdziemy dwa wcięcia, gdzie znajdują się stereofoniczne głośniki (grają dobrze i mocno).
Włączenie:
Uruchomienie telefonu traw długo, a wyświetlana, klatkująca animacja sprawia, że osoba, która dała za telefon 2000zł (tyle kosztuje w sprzedaży) może umrzeć na zawał serca. Na szczęście po niefortunnym początku wszystko rusza „z kopyta” i telefon nabiera niesamowitej prędkości. Menu, stylizowane na touchwiz/iOS to po prostu szczyt płynności. Nawet zapchane widetami pulpity przewijają się płynnie. Podczas standardowych operacji z systemem nie odczułem żadnego lagowania, zwieszek czy opóźnień.
Warto w tym miejscu wspomnieć o ekranie z silnikiem Bravia, który w zamkniętych pomieszczeniach bardzo ładnie wyświetla kolory. Są one pełne, nasycone, a jednocześnie wyświetlane w sposób naturalny, a nie „napompowany” jak ma to miejsce w SGSie.
Gry:
Po rozsunięciu telefonu naszym oczom ukażą się dedykowane do gry przyciski. Jako wielki fan konsol spod znaku Sony i długoletni gracz muszę z przykrością stwierdzić, że Xperia Play nie jest tak wygodna, jak mogłoby się wydawać. Przyciski nie mają prawa być porównywane z kontrolerem do PS3, bowiem w moich oczach byłaby to profanacja. Przyciski R i L (spusty) są usytuowana niewygodnie i osobom z grubszymi palcami mogą sprawić trochę problemów. Podobnie jest z „analogami”, które nie są na tyle dokładne, aby swobodnie położyć na nich palec i skierować np. zawodnika w Fifie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. „Krzyżaki”, czyli strzałki i przyciski funkcyjne, są wygodne, lecz przy dłużej i bardziej emocjonującej grze palce zaczynają nas pobolewać, a wszystko prze to, że przyciski są dość niskie i nasze palce przy mocnym wciskaniu klawisza odbijają się nie tylko do przycisku, ale także od metalowego podłoża, co powoduje ból. Start/Select/Menu, to dla mnie absolutne majstersztyki, bowiem pozwalają w łatwy sposób na wyjście z gry, zapisanie stanu gry, czy zrobienie pauzy.
Jeśli chodzi o gry z Xperii Play, to mój model w chwili uruchomienia posiadał: Bruce Lee, Fifa 10, Star Battalion, Sims 3 oraz Asphalt 6. Ponadto, do kupienia są jeszcze takie tytuły jak: BackStab, Modern Combat, Tom Clancy’s, Hockey Nations 2011 czy DD: Second Wave. Komfort gry jest dość wysoki i pozwala na 1,5-2 godziny emocjonującej rozrywki bez odczuwania bólu. Płynność gier stoi na wysokim poziomie, lecz tylko tych, które posiadają dopisek „Xperia Play”, bywa tak, że gry niezoptymalizowane pod Xperię potrafią sprawić niemiłą niespodziankę i „przyciąć się” (np. PES11). Są to problemy symboliczne i praktycznie niedostrzegalne, ale jednak są. Jeśli chodzi o gry z PSx, to domyślnie moja XP posiadała grę Crash Bandicot, więc można się spodziewać, że tytułów z PSx będzie więcej.
Slider: Slider nie jest idealny i ma pewne luzy, które sprawiają, że na początku obchodzimy się z nim jak z jajkiem. Z czasem jednak nabieramy pewności i dostrzegamy, że slider powinien wytrzymać długo okres użytkownia, mimo swojej pozornej „kruchości”.
To byłoby na tyle. Postaram się w wolnym czasie zrobić zdjęcia całemu zestawowi i wrzucić je tutaj. Na wszystkie pytania postaram się odpowiedzieć – proszę się nie krępować i zadawać je poniżej. Być może w najbliższym czasie uzupełnię wpis o jakieś interesujące apskety. Tymczasem to na tyle .