Zatroskanym Rodzicom podpowiem sposób na to by ich Pociechy łaskawie zechciały korzystać ze smartfonów, które MY im dostarczymy. Sposób kosztowny, ale całkowicie niezdradzający naszych niecnych intencji - dodatkowo kilkakrotnie sprawdzony przez moich Znajomych. Sprawę trzeba zaplanować i rozpocząć już dziś, aby sfinalizować ją w przeciągu kilku tygodni.
Kupujemy smartfona ze średniej półki, ale nie gorszego niż ten, którego w tej chwili używa nasze Dziecko. Tego smartfona oddajemy w ręce kogoś, kto zainstaluje na nim wszelkie aplikacje potrzebne do śledzenia naszego Dziecka, nic poza tym. Pakujemy smartfona w swoje oryginalne opakowanie, wraz z rachunkiem lub jakimkolwiek dowodem zakupu (nieimiennym). Odczekujemy trzy/cztery tygodnie - serce nam się kroi ale - trudno - na razie dalej nic o Dziecku nie wiemy.
Po pewnym czasie - najlepiej poprzedzonym narzekaniem na brak kasy, nagłych kłopotach finansowych (tak aby Dziecko to słyszało) - czekamy na sposobność aby "NIECHCĄCY" zepsuć dotychczasowy telefon naszego Dziecka. Sposobów jest wiele, ale wszystkie są uzależnione od modelu i od traktowania tego telefonu przez nasze Dziecko. Możemy telefon na przykład "niechcący" strącić ze stołu, upuścić na niego ciężki młotek, podmienić w nim baterię na bardzo słabą - na wymyślenie tego mamy te kilka tygodni.
Ponieważ to MY zniszczyliśmy telefon naszemu Dziecku ZOBOWIĄZUJEMY się do jego odkupienia.
Szukamy PRZY naszym DZIECKU, RAZEM z Nim, w internecie (na przykład na Allegro) jakiegoś telefonu, zachwycamy się modelem który od miesiąca mamy przygotowany i odpowiednio spreparowany; nasze Dziecko będzie wolało inny ale - trudno. Zobowiązujemy się do jak najszybszego odkupienia telefonu - pomimo tych wszystkich trudności finansowych, które na nas ostatnio spadły...
Musi minąć parę dni - nasze Dziecko musi poczuć utratę telefonu - łatwiej wtedy pogodzi się z nowym telefonem, pomimo że nie jest to ten model, który Dziecku się spodobał.
Przynosimy do domu "nowy" telefon mówiąc, że ktoś w pracy okazyjnie miał do sprzedania (ale trudno, to jest ten model, który tak mi się wtedy spodobał, a cena była prawdziwie okazyjna), lub że właśnie jak Cię nie było w domu to kurier przyniósł...
Nasze Dziecko zaczyna używać swój nowy telefon - instaluje w nim swoje aplikacje, swoje konta, swoje kontakty - nie wiedząc, że my mamy już dostęp do tego telefonu.
A tak swoją drogą - do czego to dochodzi aby śledzić swoje Dziecko... Mojej Mamie wystarczało jak Jej powiedziałem, że będę tu-a-tu - wiadomym było, że złego nic i nikomu (a sobie to już w szczególności) nie zrobię - bo jakbym RAZ zrobił to dupsko by mnie bolało przez miesiąc i nie w głowie by mi było próbować drugi raz. Moim Synom już taka alternatywa w głowach nie postała - wychowanie bezstresowe i bez bicia nie ma lat pięciu czy dziesięciu, ale już ze trzydzieści... Za czasów mojej młodości moi Rodzice nie martwili się, że się naćpam (narkotyki były w stolicy i na wybrzeżu, a nie w mojej dziurze), że się nachlam (alkoholu by mi nikt nie sprzedał) - martwili się abym sobie ręki czy nogi nie złamał. A dziś?... Na każdym rogu można kupić jakiś narkotyk, jakąś używkę, jakiś dopalacz... Rodzicom nie pozostaje nic innego jak tylko śledzić swoje Pociechy.
Ech, taka smutna refleksja.
To tyle. Sposób jest sprawdzony. Ważne aby telefon był przygotowany przez prawdziwego fachowca i speca od takich rzeczy - nasze Dziecko też ma swoich znajomych, wielu z nich może wiedzieć więcej o smartfonach niż nam się wydaje.