Nie wiem co mnie podkusiło żeby w tym roku obejrzeć eurowizję. Niestety poziom tych piosenek, był poniżej jakiejkolwiek krytyki. A już występ Portugalii mnie zmiażdżył...
Ani jedna piosenka (jeśli w ogóle można je tak nazwać) mnie nie porwała, co więcej żadna nie była na tyle fajna żeby mnie nie irytować. Nasza reprezentantka miała i tak niezły kawałek, chociaż początek występu to był fałsz i ściśnięte gardło (pewnie trema). Później trochę lepiej.
Zal mi tylko Artura Orzecha, którego koleś w studio nazwał Andrzejem, z tego powodu że musiał tego słuchać w całość.
PS: Piosenki w stylu haba haba, czaka czaka bum bum, tadadaramamam, noż k***wa co to wogóle miało być.