Nie wiem skąd się wzięła ta miejska legenda.
Nie legenda brachu, ale doświadczenie. Nie tylko mnie kilka razy ryż uratował od natychmiastowego pędzenia do serwisu (najbliższy 200km). Przeczytaj choćby to: https://forum.android.com.pl/topic/449618-htc-wpada-do-wody-i-szwankuje-aparat/ . Cytat:
Dzisiaj wyjąłem telefon z ryżu po 4 dniach, włączyłem i wszystko działa perfekcyjne, nawet kamera.
Do tego z ryżu wydziela się pył, który w połączeniu z wodą tworzy klej który wciska się i zalepia wszystkie gniazda/wejścia/wyjścia.
Używamy ryż łuskany a nie w postaci kaszki dla niemowląt. Widziałeś w ogóle kiedyś taki? Jest twardy i ma szklistą powierzchnię, z której żaden pył się nie wydziela... Chyba, że po potraktowaniu w młynku do kawy 😉
Nadwrażliwcy przed wrzuceniem do ryżu mogą owinąć telefon choćby w papier toaletowy.
Telefon rozbiera się jak najbardziej na to pozwala jego konstrukcja i kładzie w ciepłym i przewiewnym miejscu.
Tu się z Tobą zgadzam w 100% :!:
Pod górkę zaczyna być, gdy jesteśmy na zadupiu, czyli bez choćby jednego śrubokręta, albo mamy dwie lewe łapki i problem nawet ze sznurowadłami. Wtedy ryż oraz zdjęcie pokrywy baterii + wyjęcie baterii to jedyny sposób.
____________________________________________
Przy okazji...
Od zawsze przy rozpakowywaniu różnych urządzeń wyrzucamy takie coś:
Może warto je zachować na wszelki wypadek? Po wysuszeniu w mikrofali znów są zdatne do użycia.