Witam. Piszę tutaj, bo już prawie nie wierzę, że coś jeszcze da się zrobić. Posiadam telefon, już ładnych parę lat i do tej pory działał idealnie, nie stwarzał absolutnie żadnych problemów technicznych... aż, dwa miesiące temu po prostu przestał się ładować. To znaczy, pokazuje, że jest ładowany, ale po odłączeniu ładowarki procenty lecą tak szybko, że w 15 minut jest już zero, w pewnym momencie zaczął rozładowywać się pomimo podłączonej ładowarki - po prostu pokazuje, że jest ładowany, ma np. 40% a kiedy po pół godzinie sprawdzam znowu jest już 35%...
Od tamtej pory był w trzech serwisach, każdy z nich oddawał mi go jako sprawny z poleceniem wymiany baterii i ładowarki. Z tym, że ja tę baterię wymieniłam już trzykrotnie, ładowarkę i kabel też, na każdych jest to samo. Ostatni serwis daje gwarancję a usługę i tam był już dwa razy - odebrałam go wczoraj, ładuję do tej pory bez przerwy i nic to nie daje... nie ładuje się a nawet rozładował się trochę od tego czasu, choć w ogóle go nie używam. Co to może być? Czy serwisanci po prostu są głupi, czy to mój telefon jest wyjątkowy i nikt nie wie, co mu jest? Chyba nie ma sensu kupować czwartej baterii...