Heh właśnie z podobnym postem w głowie wszedłem w ten temat.
Serfujac gdzieś po necie w ostatnich miesiącach trafiłem parę razy na opinie, że różowa tinta to coś w rodzaju kleju pod wyświetlaczem itp. Parę dni temu znalazłem zdjęcia na reddicie pokazujące drobna różowa (bardzo różowa, jakby ktoś ciemna różowa farba kropnal ekran) kropkę w miejscu, gdzie użytkownik mocniej chwycił telefon. Ów kropka po parunastu godzinach objęła pół ekranu. Użytkownik wyżej pisze o "wygrzaniu". Z podobnym stwierdzeniem spotkałem się też na xda.
Do czego daze: od paru tygodni zauważyłem, że mój telefon coś bardziej się grzeje. Rekordem było 52 stopnie podczas nawigacji TOMTOM. Uznałem, że coś nasyfilem i parę dni temu zrobiłem wipe, nowy rom plus inny kernel (do tej pory zawsze elementalx). Ciepło odpuscilo ja natomiast, po formacie, przez moment wróciłem do standardowych ustawień wyświetlacza. Ku mojemu zaskoczeniu - o ile biel nadal jest ciepła, to moje różowe przebarwienie praktycznie znikło! Nie znam się na technologii robienia amoledow, nie mam specjalnie ochoty i nawet chęci się w to zagebiac, ale coś w tym może być, że z czasem coś się w bebechach wygrzewa i wyświetlacz nabiera jakości. Nic mnie już w sumie nie zdziwi bo w poprzednim moim tel z amoled (sgs 6) w największym słońcu widziałem pionowy ciemny pas po prawej stronie. Jak się dowiedziałem, jest to coś z bebechow przeswitujace. Zatem bo korekcji samej temperatury barw cieszę się idealnym wyświetlaczem, mimo że od początku w oczy bila u mnie różowa tinta. Nie wiem, magia 🙂
Wysłane z mojego Nexus 6P przy użyciu Tapatalka