Przeszukałem temat, ale nie udało MI się znaleźć czegoś podobnego.
Telefon kupiłem na początku grudnia ubiegłego roku, przez kilka dni było ok, po czym na ekranie pojawiły się martwe piksele, na górze ekranu i boki były 'pogryzione', nie przypominam sobie żadnego upadku czy inne przykrości dla niego.
Serwis. W serwisie miesiąc i dwa tygodnie, bo były święta srututu. Po powrocie okazało się, że naprawili tylko to co było objęte gwarancją - czyli ekran (chwała), nie uwzględnili naprawy ramki (jeden lekko uszkodzony róg - telefon kupiłem używany)
Po kilku dniach od naprawy, na lewej krawędzi pojawiają się 'pogryzienia' takie 0,5mm kropki, właściwie na całym lewym boku, one co jakiś czas znikają i ekran jest wtedy bez skazy. Zdążyłem zaobserwować i nie ma to nic wspólnego z poziomem naładowania baterii czy czymś innym.
Co teraz? Wysłać znowu na gwarancję i czekać miesiąc? Nie wiem też jak nazwać to zjawisko, bo nie są to przecież martwe piksele, skoro to znika.
Dodam, że w międzyczasie pojawiło się pęknięcie na plecach telefonu (odpinałem od ładowarki i spadł, czego nawet dobrze nie pamiętam bo to było jakieś 30cm i dopiero po jakiejś godzinie zauważyłem)
Najgorsze ała dotyczy oczywiście serwisu i tego czekania przez miesiąc.
co robić?