Krótko i na temat: miałem telefon przez pół roku, wcześniej używany przez moją siostrę pewnie rok/półtora, bez problemów. 5 dni temu zmieniłem telefon, Jotkę wyłączyłem i odłożyłem na bok. Dziś włączyłem, wszystko jak należy, chciałem zrobić wipe'a, nie dało się, po potwierdzeniu, że chcę zwajpować zero reakcji. Pomyślałem, że to może 360 security, bo przed zainstalowaniem go nie miałem nigdy problemów. To usunąłem 360, zaraz po telefon powiedział, że się zresetuje i tak zrobił, ale już się nie włączył. Od tej pory zero reakcji na cokolwiek, żadnych randomowych wibracji, dioda się nie świeci. Włączałem z i bez sim/sd, podpięty do ładowania/usb i nie, nada. Power+vol - albo + nic nie robi. Komputer nie rozpoznaje urządzenia USB (wie, że coś się podpięło, ale nie wie co to). Jakiś pomysł co zrobić?
A może prościej: soft-brick czy gorzej?