Dziś spędziłem dzień jadąc z Bielska do Opola i spowrotem. Trasę znam świetnie ale (może właśnie dlatego) postanowiłem potestować posiadane nawigacje. Tam jechałem z Sygnicem a powrót umilał mi Naviexpert. Celowo ustawiłem tylko punkty docelowe (bez modyfikacji) i również celowo od startu zmieniłem nieco trasę licząc na to, mże nawigacje szybko się dostosują do mojego widzimisia. I tak jadąc do Opola zignorowqałem pomysł Sygnica, żeby jechać przez Pszczynę i Tychy, tylko pojechałem przez Skoczów, bo tam mniejszy ruch. Co ten Sygnic się namęczył, to skaranie boskie. Praktycznie aż do autostrady, na którą dostałem się w okolicach Mikołowa chyba, jojczył, że zjechałem z trasy, żebym może jednak zawrócił itd. Bardzo, ale to bardzo niechętnie był skłonny przeliczyć trasę. Jak zjechałem z autostrady przed Strzelcami, to znów go na narzekanie wzięło i mimo, że do Opola miałem ok. 30 km prostej drogi, ten starał się mnie zawrócić na autostradę, którą miałem do pokonania ok. 55 km. Że niby szybciej będzie. Słabo raczej to wyglądało.
Powrót z Naviexpertem w podobnym stylu, czyli ustawienie punktu docelowego i jazda swoją drogą. Dwa przypomienia o tym, że jestem w błędzie i przeliczenie trasy. Robiłem go tak w bambuko w sumie 3 razy i za każdym razem po chwili miałem nową trasę przygotowaną, bez większych fochów ze strony nawigacji.
Reasumując - Sygnic mi się w ogóle nie spisał i trudno mi będzie dać mu kolejną szansę. Naviexpert ma swoje minusy - trochę czasami mijał się z fotoradarami z ostatnim ostrzeżeniem, każe sobie płacić (choć akurat teraz przez weekend nie), ale to on zdecydowanie wygrał dzisiejszy mecz. I to przez nokaut.
Ot takie moje wrażenia 🙂