Przemyślałem to wszystko na sucho i podjąłem decyzję, że oddawał telefonu nie będę (chociaż powinienem, dla zasady). Czysta kalkulacja wskazuje, że i tak nic lepszego nie dostanę szczególnie za te pieniądze - w sumie jedyny telefon z amoledem to S8 który nie dość, że jest droższy to jeszcze laguje i ma bezużyteczny czytnik linii papilarnych.
Co do samego efektu jello to nie przeszkadza on tak bardzo w normalnym użytkowaniu i raczej go nie widzę gdy specjalnie się go nie dopatruję. Poza tym jest to złudzenie optyczne. Po prostu nasze mózgi oczekują odświeżenia ekranu od góry, a nie od dołu - więc nawet istnieje szansa, że da się do tego przyzwyczaić. To samo tłumaczy też dlaczego inni tego nie potrafią dostrzec.
No właśnie, jeśli chodzi o zwykłych ludzi to z 80% nie widzi żelka więc wszystko wskazuje na to, że OnePlus wyłoży lagę na ten problem (o ile już tego nie zrobił).
Jutro recenzję wypuści Kuba Klawiter który twierdzi, że jego telefon jest dobry. Jasne...
Efekt występuje we WSZYSTKICH egzemplarzach, nie ma fizycznej możliwości żeby było inaczej. A wersja panelu z numerkiem 6 to swego rodzaju urban legend lub yeti jak kto woli. Efekt jello jeszcze potęguje to, że telefon jest superpłynny (przynajmniej jak na androidowe standardy). Podejrzewam, że gdyby lagował to możliwe, że nikt nie dopatrzył się, że coś jest nie tak.
Więc tak, OP5 zostaje u mnie bo oprócz tego nieszczęsnego wyświetlacza nie mam zastrzeżeń. Aczkolwiek jeśli nie zostanie on w żaden sposób poprawiony albo zadośćuczyniony to nie polecę nikomu ani tej firmy, a tym bardziej tego modelu, a raczej będę odradzał. Także moim następnym telefonem nie będzie z pewnością żaden chińczyk, a w szczególności OnePlus.