Błąd w rozumowaniu to kupowanie N8 i zakładanie mu kagańca na wydajność, po to tylko, żeby osiągnąć jakiś tam SOT czy wgl dotrzymać do końca dnia na jednym cyklu.
LTE używaj gdy potrzebujesz ale włączanie go i wyłączenie, 40 razy dziennie, żeby sprawdzić pocztę czy sprawdzić coś w necie jest wg mnie nieporozumieniem.
Co do baterii, to o ile wyładowanie do 0% (choć to nie jest chyba też tak, że w ogniwie nie ma absoultnie żadnej energii) nie sprzyja ogniwu i należy go w miarę możliwości unikać, tak paniczny strach przed ładowaniem powyżej 80% jest absolutnie bezzasadny. Setki różnych urządzeń ładowanych jest do 100%. Różnego rodzaju ogniwa, i nikt nie panikuje z tego powodu. Elektronika już nad tym czuwa, żeby ogniwo miało dobrze.
A wracając do błędu w rozumowaniu to chodziło o to, że kupujemy coś, czego nie potrzebujemy bo nie korzystamy z jego możliwości. Oczywiście żyjemy w wolnym kraju, i możesz kupić sobie dwa N8, po jednym do każdej kieszeni, żeby był bardziej pod ręka. Można kupić sobie buldożera żeby usunąć chwasty w przydomowym ogródku albo moździerz wojskowy do zabicia karpia świątecznego. Nic nikomu do tego, ale z opinii ludzi wynika, że takie zachowanie nie przynosi wymiernych skutków.
Ja też liczę się z tym, że n8 pobędzie u mnie nawet 2 lata, ale to nie zmienia faktu, że bateria nie ma lekko, i jeśli zanotuje zauważalny spadek wydajności to po prostu wymienię ją w serwisie.
Na koniec wytłumacz mi jedno: Samsung zdaje się podawał margines strat wydajności baterii dla N8 w ciągu chyba 500 cykli. Czy Ty, ładując baterię od 20 do 80% liczysz to jako cykl ładowania, czy uważasz że to jest mniej szkodliwe i liczysz jako pół cyklu? Albo w ogóle bez cyklu? I ogniwo w ten sposób przetrwa do końca świata i jeden dzień dłużej?😉
Sporządzone ósmym Notesem.