Dzisiaj bawiłem się chwilę P20 Pro - głównie aparatem. Całkiem dobre zdjęcia wychodzą przy zoomie 3x i 5x. Niestety trzeba dobrze stabilizować telefon przy takim przybliżeniu, żeby zdjęcie nie było rozmazane. Trochę to dziwne w kontekście trybu nocnego gdzie wykonanie zdjęcia trwa 4 sekundy i pozostaje ostre.
"Obraz olejny" po przybliżeniu zdjęć to chyba znak rozpoznawczy Huawei. W Mate 10 Pro było to samo.
Używany przeze mnie wcześniej Pixel 2 XL robił zdecydowanie lepsze wrażenie jeśli chodzi o przyjemność obcowania z apką aparatu, a i efekt końcowy był lepszy (a na pewno mniej problematyczny do osiągnięcia, co dziwne tym bardziej, że używałem P20 Pro w bardzo oświetlonym sklepie).
Zaznaczam, że dla mnie smartfon ma robić dobre zdjęcia w auto. Ewentualnie mogę pobawić się trybem portretowym / przysłoną i na tym zabawy fotograficzne kończę. I pod takim kątem oceniam tego Huaweia. Dla osób lubiących dłubać w trybach pro moja opinia będzie więc mało pomocna.
Podsumowując - po 15 minutach obcowania aparat nie porywa. Może to krzywdząca opinia w dłuższej perspektywie użytkowania, ale takie mam pierwsze wrażenia.
Całość - estetyka, wykonanie, budowa, działanie (w tym działanie gestów na czytniku) również jakoś nic mi nie urwało 🙂 Z trójki P20, P20 Pro i P20 Lite najsensowniejsze wrażenie (głównie w oparciu o relację ceny do tego, co się za nią dostaje patrząc i sprawdzając to urządzenie około kwadransa) najwyżej oceniam ten ostatni model. Oczywiście patrząc na bebechy nie jest to wybór racjonalny 🙂 Ale kupując oczami i sprawdzając urządzenie organoleptycznie taki mój werdykt.
Wysłane z mojego MI MAX 2 przy użyciu Tapatalka