mój telefon ma już prawie 2 lata ale u mnie w pracy stoi S8 na "stendzie" i on stoi tam 5-6 miesięcy i ma takie przebitki na ekranie że szczękę z podłogi zbierałem.
Czyli tak jak by Samsung śrubował parametry tych ekranów (rzeczywiście recenzenci pieją że z roku na rok te amoledy coraz lepsze kolory i nasycenie i kontrast i w ogóle) ale jak się okazuje Samsung robi to kosztem żywotności.
To by doskonale tłumaczyło dlaczego wcześniejsze amoledy nie miały takich problemów w takim stopniu jak S7 gdzie S8 to już w ogóle padaka.
Ja swojego S7 jak kupowałem to ze świadomością że chcę 2 generacje flagowców przeczekać. Niewiele się pomyliłem bo S7 nie odstaje w niczym od S8, może S9 trochę popchnie postęp (szczególnie jeśli chodzi o aparat) i taki miałem plan.
Telefon zadbany, wygląda jak nowy, działa szybko, parametry nadążają, telefon nie laguje ale nie spodziewałem się /ciach/ że Samsung ukrył taki "ficzer" który zmusi mnie do zmiany telefonu i na dodatekspowoduje że sprzedam S7 ze sporą stratą ze względu na przepalony ekran.
Jestem wściekły że takie kwiatki wychodzą i moim następnym telefonem będzie albo następca (dobrze by było poczekać jeszcze 2 lata) V30 albo coś z Huaweia.