Witam!
Przepraszam że odkopuję ale leży mi to na sercu, i zajęło dużo mojego wolnego czasu. Otóż jestem posiadaczem P20 Pro Ds (CLT-L21) i na temat jego wodoodporności mogę się wiele wypowiedzieć. Sądząc po postach które przeczytalem wnioskuję iż wasze telefony są (w miarę) wodoodporne. Zacznę historie tak, zakupiłem owy sprzęt z rękojmi w salonie Play. Był to model wybierany specjalnie dla mnie w związku właśnie z normą która posiada oraz to iz (wtedy) lubiłem tą matkę telefonu za stosunek jakości do ceny. Zadowolony użytkowałem sprzęt około miesiąca czasu bez potrzeby testowania "IP", jednak któregoś dnia, telefon wpadł do umywalki z czysta wodą (poziom wody ok. 7-8cm, czysta woda bez żadnych detergentów). Po całym zajściu, jak nakazuje instrukcja, telefon został wygaszony, nie podłączałem źródła prądu, oraz niepotrzebnie go nie wy udziałem przez ponad 2h (instrukcja zaleca 1h). Drodzy użytkownicy, po tym czasie, telefon uruchomiłem ponownie i wtedy zaczęła się zabawa. Od samego początku cyrk na ekranie, losowe akcje które sprzęt wykonywał, i moja szybką reakcja - wsadzamy w ryż (nie wyciągamy żadnych tacek z kartą, tak jak wyjaśnione w instrukcji). Telefon i odlezal 2 tyg.!? I próba jego uruchomienia kończy się fiaskiem. Szybka reakcja, lecimy do salonu oddać na serwis. Salon przyjął, telefon zastępczy wydał (zaznaczę iż sieć to P4, co jest ważne w tym punkcie, a na telefon zostało wykupione od nich ubezpieczenie). Po 14 dniach, telefon z salonu po odbiór sprzętu. Werdykt: nie uznano gwarancji, ale proponują wymianę sprzętu za "jedyne" 2399 (zaznaczę iż na tamten moment, można go było kupić za 1899 w sklepie na M i nie dla idiotow bez żadnej promocji). Odmowa ode mnie skłoniła mnie do szybkiego sprawdzenia karty gwarancyjnej. Moje emocje wezbraly kiedy spojrzałem na klauzulę na samym końcu książeczki, zapis odmawiał naprawy gwarancyjnej w momencie kontaktu sprzętu z cieczą, i do tego w nawiasie dodali tylko i wyłącznie wodę. Telefon który ma normę IP67, bez żadnych uszkodzeń mechanicznych, w momencie kiedy się zaleje, to producent twierdzi iż "sory ale go zalałeś". Streszczę koniec opowieści, bo na ten moment sprawa opiera się o centrale P4, i przedstawicielstwo Huawei w Polsce. Na ten moment jestem po pierwszej rozprawie (była 4 miesiące temu, więc przed COVID), która prowadzi dla mnie Rzecznik Praw Konsumenta w Piotrkowie. Zarzut jest krótki, oszukanie użytkownika w związku ze specyfikacją sprzętu narażając go na szkodę. Zebrałem kilka osób z rejonu które mają te same przygody z tym telefonem. Czekamy dalej na drugą sprawę (na pierwszej nie stawił się przedstawiciel Huawei).