że jest lub nie jest szkodliwe
Jak by było to wszyscy już dawno byśmy mieli zielone ogony albo w ogóle pomarlibyśmy na chorobę popromienną. Jedyne co może być groźne to takie natężenie jak w mikrofalówce, które gotuje wodę (suche rzeczy w mikrofali się nie nagrzeją, chyba, że talerzyk z metalowym brzegiem) ale to w ogóle inny rząd wielkości.
Ergo - skoro wszyscy żyjemy i z grubsza mamy się nieźle. Szkoda, że ekolodzy i inni obrońcy naszego zdrowia coraz mniej się zajmują tym co jemy, a ostatnio jest masakra, znalazłem tylko jedno masło/margarynę bez sztucznych konserwantów (jak by kogoś interesowało to jest to najzwyklejsze no-name masło roślinne), coraz trudniej kupić jogurt który nie ma sztucznych dodatków, konserwantów lub barwników, taka np. koszenila zwana równię koszeniliną - naturalny barwnik ze zmielonych czerwi (takie robale jak np. na rozkładającym się mięsie). Człowiek chce się zdrowo odżywiać, ale nie da się. Maślanki to już w ogóle nie ma nigdzie naturalnej a soki 100% też są do du*y, ale robi się je z "zagęszczonego soku", który produkowany jest poza UE więc nie podlega takim kontrolom i może być w nim byle gó**o, ale nasi robią sok tylko z zagęszczonego soku więc prawnie jest ok, a w środku takie gó**o jak zawsze. I jak to kurna jest możliwe, że ja nawet jak lubię słodkie rzeczy i kawę naprawdę mocno słodzę to taki sok pomarańczowy "100%" muszę wodą rozcieńczać, bo taki jest cholernie słodki, że się pić nie da. Jem czasem pomarańcze i nie przypominam sobie żebym kiedyś aż tak słodkie jadł. A potem się dziwić, żę teraz prawie każde dziecko ma alergie itp.
Wybaczcie offtop, ale jak pisał przedmówca - ekologów protestujących przeciwko nadajnikom GSM powinno się wysyłać na Madagaskar.