Witam. Mój s2 wrócił z serwisu, w którym stwierdzono, że do telefonu dostała się jakaś kleista ciecz, która uwaliła płytę i zabrano mi gwarancję na telefon. Co dziwne nigdy nie wylała mi się na niego jakaś oranżada czy cola, ale już mniejsza o to. Na płycie jest tylko jeden taki mały ślad po tym. I tu pytanie, czy można taką płytę po prostu zanurzyć w izopropanolu, czy trzeba uważać na jakieś elementy na niej umieszczone typu mikrofony, obiektyw aparatu itp i robić to za pomocą wacika? W ogóle jakie są szanse na uratowanie takiego telefonu? Chciałbym jeszcze w jakiś sposób go ożywić, bo mam go już równy rok i trochę szkoda go sprzedawać na części i wywalać forsę na drugiego takiego.