Ja tylko raz finalizowałem transakcję poprzez Tablica. Sprzedawałem nietestowaną baterię od laptopa za grosze (kilkanaście zł). Gościu wpłacił pieniądze na konto, ja wysłałem przedmiot podając mu numer przesyłki, on dał znać, że paczka doszła i tyle.
Gdy sprzedaję telefon, a ktoś nie jest z Krakowa, zawsze od siebie proponuję Allegro. Dotychczas chyba tylko raz ktoś się skusił, bo inni coś kręcili - wolę telefon trzymać "dłużej" czy nawet sprzedać za mniej, ale nie gościowi, który zmienia swoje zdanie co 5 sekund.
Natomiast kolega raz się naciął, z własnej głupoty, nie słuchając mnie... Sprzedawał/zamieniał Aurorkę II, tygodniową, idealną. Napisał do niego koleś z propozycją zamiany za laptopa - dość drogiego, bo Sony VAIO. Parametry przyzwoite, laptop wartościowo ok. 850-900 zł (Aurore wtedy kupił za 650 zł). Ostrzegałem, nie posłuchał.
Wysłał pocztą polską, podał gościowi numer przesyłki. Gościu też mu podał. Co ciekawe - co już mi śmierdzieć zaczęło - numer nadania kolegi zaczynał się od 007, natomiast tego kolesia od 008.
Sprawdzamy przesyłkę jego popołudniu - nic. Wieczorem - nic. Sprawdzamy nad ranem - du*a. Pech chciał, że przesyłkę nadaliśmy na drugim końcu miasta...
Ale ok, wsiadamy w tramwaj, jedziemy na Łagiewniki. Na poczcie mega sympatyczni ludzie - od razu telefon na pocztę do Koszalina - szlag, listonosz już zabrał przesyłki. Tamtejsza poczta usiłowała dodzwonić się do ich listonosza - bezskutecznie. Popołudniu, po wejściu na stronę trackingową widniał "piękny" napis "Doręczono"...