To co piszesz nie ma większego wpływu na czas naprawy. W gruncie rzeczy może tylko przedłużyć okres naprawy jak przedsiębiorca ma łeb na karku i wie jak obsługiwać takie reklamacje, a w zgłoszeniu niezgodności towaru z umową brak będzie dodatkowych uwag. Ponieważ...
Sklep decyduje co mu się opłaca - wymiana, naprawa czy też ekwiwalent pieniężny. Biorąc pod uwagę że producenci dają 24. miesięczne okresy gwarancyjne, sklep i tak wyśle towar do serwisu producenta/hurtownika. Te 14 dni o których piszesz to czas na ustosunkowanie się sklepu do roszczenia klienta. Z reguły klient życzy sobie wymianę na nowy egzemplarz lub zwrot poniesionych kosztów zakupu. Nie chce naprawy.
Jeśli sklep zagapi się i konsument nie dostanie odpowiedzi (najbezpieczniej na piśmie listem z potwierdzeniem odbioru) w ciągu tych 14 dni o planowanym przebiegu załatwienia reklamacji, wtedy klient jest wygrany. Z reguły sklepy od razu określają sposób załatwienia sprawy w momencie składania reklamacji z tyt. niezgodności towaru z umową. Więc te 14 dni na "de facto" niekorzyść konsumenta jest wyeliminowane.
Potem zaczyna się przepychanka standardowa dla spraw serwisowych. Najważniejszy jest czas. Ustawa nie określa precyzyjnie czasu na naprawę, jest w niej ogólne stwierdzenie określające czas naprawy, mające sugerować termin zależnie od warunków w jakich towar jest dostarczony do serwisu i całą logistyczno-serwisową procedurę. Ustawodawca przewidział, że sprzęt może być transportowany do serwisu różnie np. 2 dni lub 14 dni (bo serwis na Seszelach albo koniem wiozą do naprawialni bo taka procedura producenta towaru :facepalm:), tyle samo z powrotem, a jak serwis nie ma podzespołów do naprawy to ich pozyskanie może także się wydłużyć. Poza tym czasami towar do serwisu jest odsyłany po linii dystrybucji, czasami prze dwie hurtownie aż do dystrybutora i serwisu generalnego. Potem z powrotem po linii dystrybucji. Zapis ten w odniesieniu to czasu naprawy brzmi mniej więcej tak - "...w odpowiednim terminie". Dlatego nawet jak "sprzedasz" przedsiębiorcy towar niezgodny z umową to on (jeśli ma cohones i know-how a takich jest większość) dopilnuje żeby wyeliminować zgłoszone często ogólnikowo usterki, a termin? Pokaże Ci kwity że towar jest w serwisie zgodnie z decyzją naprawiany. I czekasz tyle samo.
Co innego jak się wie jak zgłosić niezgodność towaru tak aby sklep miał trudniej, o czym piszę w drugim zdaniu (dodatkowe uwagi) Jest to jednak poniekąd nie etyczne.
Czasami sklep po prostu boi się niezgodności towaru z umową i idzie konsumentowi na rękę, dlatego jako serwisant - polecam tą metodę każdemu z rodziny czy znajomym. Warto też liczyć na błąd w obsłudze reklamacji, chociaż to także jest nie etyczne.
Dodam także, że reklamacja z tyt. niezgodności towaru z umową należy się tylko konsumentom czyli podmiotom nie prowadzącym działalności gospodarczej. Innymi słowy tym co wzięli paragon lub fakturę imienną (nip osoby a nie firmy)
Jest jeszcze sprawa że czasami towaru się nie naprawia bo się nie opłaca (właśnie chińczyki wszelkiej maści i opcji, brandowane na europejskie marki lub te całkiem bezfirmowe badziewia). Wtedy są przeważnie wymiany lub zwrot kasy. Czasami dystrybutor zrobi zwrot kasy za sprzęt nie naprawialny, a że od Twojego zakupu staniał on 150 zł to liczysz nie na wymianę a na kasę. I tak nie zobaczysz forsy - tylko sklep odda Ci lśniący nowością towar i z pocałowaniem rączki dostaniesz kolejne 24 miesiące gwarancji. I nawet nie będziesz wiedział że przedsiębiorca za Twój reklamowany towar przyciął różnicę pomiędzy tym co za niego dostał ze starej hurtowni a tym co zapłacił w nowej hurtowni za Twój nowy towar. "Biznes iz biznes" dlatego nie dziwcie się, że czasem można uzyskać wymianę towaru na nowy - na pewno nikt na tym nie traci.