Pchanie szkła do smartfonów to jedna z największych zbrodni przeciwko "użyteczności", jaką zafundowali nam w ostatnich latach producenci elektroniki użytkowej. O ile plastik rzeczywiście może być tandetny, tak metal zapewnia podobny poziom trwałości przy jednoczesnej poprawie walorów estetycznych. Upadek modelu z metalowymi pleckami to najwyżej zadrapanie czy wgniecenie - można dalej używać. Spadnie model ze szklanymi plecami i masz pajęczynę, która niekiedy uniemożliwia korzystanie z urządzenia (popękane szkło może skaleczyć użytkownika!).
Szkło jest kruche, delikatne, zbiera rysy i odciski palców. Jest też tanie w produkcji, a ewentualna wymiana uszkodzonych fragmentów to dodatkowa okazja do zarobku na klientach. Mało kto decyduje się na wymianę podrapanej/zagiętej klapki metalowej, natomiast sporo osób łamie się i oddaje smartfony z pajęczyną na froncie czy tylnej części obudowy. Dobrze to sobie wymyślili.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie - owczym pędem - podchwycili ten nowy trend i teraz większość nowych flagowców to szklane "delikatesy", które ładujemy w różnego rodzaju etui czy folie (kolejna okazja do zarobku na posiadaczach telefonów!).