Historia lubi się powtarzać. Wystarczy spojrzeć co było 4 lata temu, kiedy Samsung wprowadzał model Galaxy S6. Co z tego że był to pierwszy flagowiec Samsunga z materiałów premium, jak jednocześnie względem poprzedniego modelu pozbawiono go wielu funkcjonalności, takich jak slot na kartę pamięci (największa wada tego modelu), wymienna bateria czy wodoodporność.
Wtedy można było kupić wersję 32, 64 lub 128 gb, przy czym ta ostatnia była piekielnie droga i mało dostępna.
Dopiero cała generacja z 2017 roku była udana.
Jeśli doniesienia mają okazać się prawdziwie, to najbardziej zdzierżyć nie mogę braku wejścia słuchawkowego. I żaden argument o słuchawkach bezprzewodowych do mnie nie trafia. Najważniejsze jednak pytanie - po co? Najpierw naśmiewać się z największego rywala, który notabene rozpoczął na masową skalę trend usuwania wejścia słuchawkowego, to po kilku latach robić dokładnie to samo. O ile w przypadku Apple usuwanie wejścia słuchawkowego było zrozumiałe z punktu widzenia korporacji, tak w przypadku Samsunga nie ma logicznego wytłumaczenia.
A ci, co piszą że kosztem jacka 3.5 mm mamy większą baterię powinno się walić obuchem i patrzeć czy równo puchnie...