Wg moich doświadczeń, gdzie mam kartę Revolut podpiętą pod zegarek działa to tak:
Do 100 zł płacisz i się nie martwisz. Codziennie płacę w ten sposób (jedna, dwie transakcje) i nigdy mnie nie pyta przy takich transakcjach o PIN i nie chce żebym odblokowywał zegarek.
Powyżej 100 zł sprawa się komplikuje. Przykładasz zegarek do terminala, dwie krótkie wibracje, na terminalu komunikat żeby sprawdzić 'telefon'. Czekasz chwilę, na zegarku pojawia się monit o odblokowanie zegarka (pinem albo wzorem, w zależności od tego co wybrałeś podczas konfiguracji Google Pay). Odblokowujesz zegarek, przykładasz ponownie do terminala i przechodzi.
Tak samo działało mi to na poprzednim zegarku, jest to mega wkurzające. Parę lat temu jak wprowadzili Google Pay do zegarków to po prostu trzeba było podać pin na terminalu i już. Później się to zmieniło. Zgłaszałem to kiedyś do Google, nagrywałem nawet filmik jak bardzo komplikuje to płacenie i im wysyłałem. Nic mi się z tym nie udało ugrać. Podobno to też zależy od banku który wydał kartę.
Jestem w stanie uwierzyć że niektórzy mają błąd, że nie pojawia się monit o odblokowanie zegarka, bo raz czy dwa razy na poprzednim zegarku (Huawei Watch 2) miałem ten problem, ale się rozwiązało po którejś aktualizacji.
Dla mnie to rozwiązanie z odblokowaniem zegarka jest w całości do wyrzucenia do kosza, bo utrudnia płacenie zamiast przyspieszać. Jak mam zakupy powyżej 100 zł to wiem że szybciej będzie wyciągnąć kartę z portfela i zapłacić 'po staremu' podając PIN, niż grzebać w zegarku. Stoję w kolejce przy kasie, płacę za zakupy urządzeniem hi tech to to ma być łatwe i szybkie. Nie chce słyszeć komentarzy za sobą od pana z dwoma sześciopakami Żubra: płacisz Pan czy się bawisz zegarkiem!