emil51
Różnic jest znacznie więcej jak barwa. Samsung w trybie nocnym wyciąga znacznie więcej z cieni, to samo przy bardzo kontrastowych scenach pod słońce, Samsung ciągnie znacznie więcej z cieni przez co foto jest bardziej HDR-owate, co niektórym może bardziej przypaść do gustu. iPhone tak potrafi ale w wideo, a w foto traci sporo informacji w cieniach, ma też więcej przepaleń na niebie w różnych sceneriach, czy we wnętrach gdzie mamy cień w środku, a za oknem mocne źródło słonecznego światła, to Samsung lepiej wyciąga detale w cieniach. Prawda jest taka, że w każdej scenerii raz lepiej spiszę się, raz drugi, raz jeszcze inny model. Pstrykając foty w automacie zdajemy się na to co aparat sam uzna za słuszne i taki da efekt, czasem nawet różniący się i odbiegający od robionych zdjęć w tym samym miejscy w kilkuminutowym odstępie czasu. Nie ma się co sprzeczać, bo z dzisiejszych flagowców da się wycisnąć wiele i efekty powinny zadowolić każdego niezależnie od wybranej marki. Przypominam, że nadal są to mikro matryce i nikt z tego wielkoformatowych odbitek nie będzie robił bo wyjdzie z tego paździerz 🙂
iPhone ma bardzo dobre wideo, ale flary są i to pokaźne, za każdym razem gdy mamy źródło światła. Z drugiej strony, Samsungi od dawna walą czerwono/fioletowe flary ze słońca i też wygląda to czasem mega śmiesznie. Pamiętajmy, że obiektywy w tych mikroaparatach praktycznie nie są szklane (z drobnymi wyjątkami i np. tylko pojedyncze soczewki z kilku stosowanych), że już nie wspomnę o zewnętrznych powłokach, itd. Nie bez przyczyny dobry sprzęt odpowiednio kosztuje. Owszem, czasem te małe ustrojstwa potrafią naprawdę zaskoczyć i nie dziwię się, że małe aparaty, tzw. małpki wymarły przez telefony, ale prawdziwy detal da tylko dobre szkło i duża porządna matryca.